POKOLOROWAŁAM SWOJE MARZENIA – Monika Karpisiak
Twoje rysunki zdają się ożywać na kartce szkicownika. To chyba już nie kwestia techniki, a twojej duszy, jaką wkładasz w swoje prace…
- Od samego początku, gdy tylko zaczęłam zajmować się ilustracją modową, zależało mi, by twarze modelek oraz tkaniny wyglądały dokładnie jak w rzeczywistości. Zajęło mi trochę czasu, zanim malowane przeze mnie twarze zaczęły przypominać osoby, które chciałam sportretować. Wcześniej wyglądały jak karykatury, a nie na takim efekcie mi zależało. Teraz wychodzą mi bardziej naturalnie. Tak samo jest z tkaninami. Przed modowymi ilustracjami zajmowałam się inną techniką, a mianowicie ołówkiem. Rysowałam portrety. Wbrew pozorom, dużym wyzwaniem było rysowanie twarzy modelek, ponieważ zaczęłam używać kolorów i twarze malowanych kobiet były znacznie mniejsze od tych, które rysowałam ołówkiem na kartce A3. W przypadku ilustracji, malowane głowy mają ok 30 mm, z czego przykładowo szerokość oka, w którym staram się uwzględnić jego widoczne elementy m.in. rogówkę, tęczówkę, naczynka krwionośne, oraz blask odbijającego się światła, to prawie 4 mm. Z każdą nową ilustracją widzę postęp, ponieważ człowiek uczy się na błędach, tak samo ja teraz wiem np. o ile mniej użyć brązowej farby do koloru skóry białej, opalonej modelki, ile nałożyć białej farby na jej twarz, by ta na kartce nie wyglądała jak spalony plasterek bekonu, który przed chwilą miał zderzenie czołowe z cysterną rozświetlacza.
Ilustracje modowe przeżywają obecnie swój renesans, w magazynach często widuje się prace choćby Haydena Williamsa, Jenny Walton czy Leny Ker czy to właśnie prace takich artystów zachęciły Cię do spróbowania swoich sił w trudnej sztuce rysowania mody?
- Dokładnie tak, do stworzenia pierwszej ilustracji zainspirował mnie właśnie Hayden Williams. Pewnego dnia trafiłam na Instagramie na jego profil, przejrzałam prace i byłam nimi zachwycona. Pomyślałam, że i ja mogłabym spróbować stworzyć coś podobnego. Nie chciałam się ograniczać tylko do portretu. Następnego dnia pojechałam po kilka markerów w odcieniach cielistych oraz w odcieniach sukni, którą postanowiłam narysować. Była to suknia domu mody Elie Saab, w którą była ubrana Anja Rubik podczas jubileuszowej gali marki Apart. Wykonanie tej pierwszej ilustracji zajęło mi ok 2 godzin (teraz nad ilustracją pracuję średnio ok 30 godzin). Pamiętam, że byłam bardzo zadowolona z efektu (wcześniej rzadko mi się to zdarzało przy rysowaniu portretów), co prawda, nie przypominało to żadnej pracy Williamsa, ale tę dumę jeszcze bardziej podbiły pozytywne komentarze na Facebooku i na Instagramie. Z racji tego, że byłam zadowolona z efektu oraz to, że już wcześniej interesowałam się modą, postanowiłam to kontynuować. Dziś nie wyobrażam sobie swojego życia bez rysowania mody.
Kiedy po raz pierwszy pomyślałaś – chciałabym to pokazać?
- To było po pierwszych bardzo pozytywnych i zachęcających ocenach od moich znajomych. Postanowiłam przekształcić swój profil na Instagramie w „internetową galerię sztuki” ze sporadycznie dodawanymi zdjęciami mnie samej – w końcu to jest ciągle mój profil. Później pojawiła się okazja, by pokazać swoje prace „w realu”. Miałam możliwość wystawienia się podczas modowego wydarzenia w jednej z galerii handlowych. Udało się i ilustracje się spodobały.
Mówisz o sobie „samouk”, ale Twoje prace lajkują osoby na co dzień związane z branżą modową, nie tylko tu w Polsce.
- Tak, jestem samoukiem. Nigdy nie uczęszczałam na żadne zajęcia plastyczne (oprócz tych obowiązkowych w szkole podstawowej). Mój aktualny skill jest efektem poświęcenia kilkuset, a może nawet kilku tysięcy godzin na rysowanie i malowanie, oparty na metodzie prób i błędów oraz wyciąganiu wniosków. Samozaparcie to chyba dobre określenie.
Co się czuje, kiedy taka osobowość jak Kaia Gerber udostępnia Twój post z rysunkiem.
- Było to dla mnie na pewno duże wyróżnienie, ponieważ mnóstwo ilustratorów rysowało Kaie już wcześniej, a mimo to, to właśnie mój rysunek opublikowała na swoim profilu i na moją relację instagramową postanowiła odpowiedzieć (robi to do dziś za każdym razem, gdy ją rysuję). Obserwowałam ją już wcześniej, zanim postanowiłam ją narysować i nie widziałam, by udostępniała na swojej relacji innych rysunków z jej wizerunkiem.
Masz już na koncie małą wystawę – to było twoje pierwsze „wyjście z szuflady” spotkanie z dziennikarzami modowymi. Jaki był odbiór twoich prac w środowisku?
- Wydaje mi się, że moje prace się spodobały, usłyszałam wiele bardzo miłych słów od redaktorek dużych magazynów fashion, które były obecne na wydarzeniu, podczas którego miałam wystawę. To było miłe doświadczenie, miałam okazję też poznać Panią Małgorzatę Rozenek, którą chyba zainteresowało to co robię.
Rysowałaś Joannę Przetakiewicz, której praca tak się spodobała, że podpisała ją dedykacją. Rysunek będzie przekazany na WOSP. Czy myślisz o tym, by swoją pasję rozwijać w konkretnym kierunku zawodowym?
- Bardzo się cieszę, że poprzez robienie tego co kocham, będę mogła pomóc potrzebującym w kolejnym finale WOŚP. Moją ilustrację przedstawiającą Panią Joannę Przetakiewicz z jej autografem będzie można licytować już pod koniec bieżącego roku do czego gorąco zachęcam.
Lubię rysować i fajnie byłoby związać z ta pasją życie zawodowe. Chciałabym kiedyś zostać projektantką mody, ale najpierw muszę nauczyć się szyć.
Co podpowiedziałabyś utalentowanym osobom, które boją się wyjść z cienia i pokazać swoją pasję, swoją wrażliwość i osobowość? Warto?
- Powiedziałabym, żeby się nie bały, bo w sumie czego się bać? Publikując swoją twórczość możemy poznać wiele ciekawych osób, które również podzielają naszą pasję, z którymi możemy wymieniać się różnymi spostrzeżeniami, radami i ogólnie porozmawiać na temat, który nas łączy. Możemy w ten sposób zachęcić do takiego rodzaju wartościowego spędzania wolnego czasu inne osoby, pokazując, że to co robimy może być naprawdę fajnym rozwiązaniem na nudę oraz sposobem na rozwijanie kreatywności, która później może przerodzić się w pasje i sposób na życie. Poza tym jeśli robisz cos dla siebie i sama sobie pomagasz, nagle wokół Ciebie dzieją się fajne, pozytywne rzeczy i pojawiają się możliwości. Odwagi!